Marek Kawecki jest jednym z najlepszych biegaczy w naszej gminie. Startuje w lokalnych imprezach, ale bierze też udział w zawodach dla prawdziwych twardzieli. W lipcu walczył w Dolnośląskim Festiwalu Biegów, reprezentując „Drużynę Konopielki”.
Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich (DFBG) jest organizowany od 2013 roku i jest świętem biegania dostępnym dla każdego. Główną bazą zawodów jest Lądek-Zdrój, rodzinna miejscowość Kaweckiego, ale zawodnicy odwiedzają praktycznie całą Ziemię Kłodzką. Festiwal składa się z siedmiu różnych biegów i trwa aż cztery dni. Do wyboru mamy zarówno dystanse krótkie, jak i ultra długie, od 10 km do niewyobrażalnych 240 km i biegu, który nosi nazwę „Bieg 7 szczytów”, gdyż trasa wiedzie przez siedem pasm górskich, z zaliczeniem ich najwyższych punktów. W tym roku na wszystkie trasy zgłosiło się ok. 1400 zawodników.
Zawody rozpoczęli uczestnicy tras 240 km i 130 km. Dzień później 110 km, a następnie kolejne trzy trasy Ultra Trail, Złoty Maraton i Półmaraton. Zawody zamykał dystans 10 km Trojak Trail.
– Wybrałem trasę, której dystans jest w zasięgu ręki czyli K-B-L (Kudowa-Bardo-Lądek) – 110 km. Mając zaliczone 21 stukilometrowych maratonów pieszych na orientację, w tym 5 w górach wiedziałem czego można się spodziewać po takim dystansie. W K-B-L wystartowało 165 zawodników. Moje doświadczenie na pewno się przydało, choć spakowałem się za bardzo „na orientację”. Wziąłem po prostu za dużo rzeczy, które na szczęście zostawiłem na przepaku na 73 km w Bardzie. W ultradystansach na orientację zawodnik musi zabrać wszystko, co przyda się na trasie. Rzadko kiedy są przepaki lub coś do jedzenia. Patrząc przez pryzmat biegów na orientację, zabezpieczenie logistyczne i oznaczenie trasy było jak marzenie. Zawody zorganizowane wzorowo. Na kolejnych punktach kontrolnych było niemal wszystko czego potrzebuje biegacz aby odzyskać siły, a trasa była oznaczona wyśmienicie. Wszystko co trzeba było zrobić to pokonać ten dystans – opowiada Kawecki.
Zawody zaczęły się w Kudowie Zdrój o godz. 20.00. Limit na pokonanie dystansu to 26 godzin. Pogoda koszmarna dla biegaczy, zwłaszcza w górach. Ponad 30°C w cieniu, a to oznacza kłopoty. Chłodniej zrobiło się dopiero po 1 w nocy, a już przed 4 temperatura zaczęła rosnąć. Te trzy godziny pomogły trochę nadrobić dystans i oszczędziły siły. Godziny „bez słońca” Marek wykorzystał jak mógł najlepiej i o 7.00 miał 73 km za sobą. Od 9 zaczęło się piekło. Drzewa już nie dawały cienia, nie było żadnych strumieni, a temperatura i podejścia wyciskały ostatnie poty. Na szczęście z każdym krokiem meta była coraz bliżej.
– Ostatnie 5 km biegłem na moim terenie i pokonałem je niezłym sprintem, wyprzedzając kilku zawodników z „mojej” trasy. Planowałem ukończyć zawody w 20 godzin. Mój najlepszy czas na 100 km na orientację w górach wynosi trochę ponad 21 godzin. Wiedząc że na trasie nie będę musiał szukać punktów kontrolnych z kompasem. Czas 20 godzin wydawał się całkiem realny. Było lepiej niż myślałem. Zawody zakończyłem na 59. miejscu z czasem 17h 42′ 52″. Za rok Super Trail na 130 km – dodaje zawodnik Drużyny Konopielki.
Markowi gratulujemy świetnego występu i życzymy powodzenia w kolejnych biegach.